Co u mnie słychać? Otóż - pracuję nad nowym projektem (Zygfryd Wilk), który z założenia ma przypominać (przynajmniej "nieco") wesołą twórczość Panów Fisz i Emade. Powstał już nawet jeden utwór, przy czym mimo wszystko trudno mówić o podobieństwach do polskiej posthiphopowej alternatywy - to coś z zupełnie innej beczki.
Chętnie nadałbym nową nazwę temu potworkowi, na przykład synthop. Bit (beat) nawiązujący brzmieniowo do szeroko pojętej muzyki klubowej; tekst jak zwykle - mój i moich przyjaciół (na pewno nie "czytelny dla ogółu"); deklamacja mało dramatyczna, powściągliwa aktorsko, niemuzyczna - z założenia hipnotyzująca. Co tu więcej mówić. Na dobry początek może po prostu zaprezentuję tekst:
nie mam miejsca
gdy litery skaczą w bieli
gdzieś na końcu drogi stoi zło,
a tutaj w mokrej pościeli
na samym początku
leżysz ty
kończę wątek
tak mi jest wygodniej
kończę w bólu
by nie stracić cię z oczu gadam o czymś małym,
by nie stracić cię z oczu mówię o marności
w mej małości znajdziesz ukojenie
w mej słabości znajdziesz pokrzepienie
nie mam miejsca na żale
nie mam miejsca wcale
na zawodzenie
w mej miłości znajdziesz ukojenie
w mej marności znajdziesz pocieszenie
by nie stracić cię z oczu gadam o czymś małym,
by nie stracić cię z oczu mówię o marności
nie mam miejsca na żale
nie mam miejsca wcale
w mej małości znajdziesz ukojenie
w mej słabości pokrzepienie
w mej małości znajdziesz ukojenie
w mej małości znajdziesz ukojenie
w mej słabości pokrzepienie
nie mam miejsca na żale,
nie mam miejsca wcale, na zawodzenie
w mej miłości znajdziesz ukojenie
w mej marności znajdziesz pocieszenie
w mej małości znajdziesz ukojenie
w mej słabości pokrzepienie
dotknij skóry, dotknij kości
zobacz jestem jak ty - nikt już do mnie praw nie rości
razem żyjemy, razem umieramy
nie mam miejsca dla złości
dotknij skóry, dotknij kości
nikt już do mnie prawa nie rości
nie mam miejsca dla złości
nie mam miejsca dla złości?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz